Anthony Bourdain vs Jamie Oliver

Pewnie większość zainteresowanych jedzeniem zna tych dwóch Panów, ale myślę, warto poświęcić im przynajmniej jeden wpis. W końcu wraz Lechem spędzamy z nimi sporo czasu. Początkowo chciałam porównać te dwie osobowości, ale po namyśle uznałam, że takowe nie jest możliwe. Właściwie na jakiej płaszczyźnie miało by się to odbyć?  Skąd ten temat? Antony sam go podjął w Toscanii, gdzie delikatnie mówiąc nabijał się z przepisów Jamiego. Film o pobycie Tonego w Toscanii możecie zobaczyć TUTAJ. Właśnie dlatego postanowiłam poczytać więcej czy to już konflikt, czy też zwykłe docinki. Ale o tym opowiem Wam dopiero gdy przedstawię Toniego i Jamiego.

Pozwólcie, że zacznę od tego, który bardziej mi się podoba czyli od Antoniego Bourdain'a. 

Właśnie Wikipedia powiedziała mi, że Tony jest starszy od mojego taty, co za szkoda... Wracając do opisu, Antony Bourdain jest kucharzem, pisarzem i podróżnikiem, nie wiem czy to określenie dobrze pasuje do tego co robi, ale umówmy się, że tak. Jest autorem książki Kitchen Confidential: Adventures in the Culinary Underbelly, opowiadającej o kulisach pracy w profesjonalnej restauracji, ale również o jego pogmatwanym udziale w tym kulinarnym cyrku. Na jej podstawie nakręcono serial, który znajdziecie TUTAJ moim zdaniem genialny, spodoba się też tym, którzy nie przepadają za takim rodzajem rozrywki.

Bourdine'a można oglądać na kablówkowych programach kulinarnych i podróżniczych, w amerykańskich produkcjach: Antony Bourdine- No Reservations, oraz w najnowszym The Layover. Mimo, że Tony jest wysokiej klasy kucharzem to jego programy należą do tych, w których co drugie słowo to "piiiiip", a alkohol i wizyty w barach są stałym elementem. Chyba, każdy, kto oglądał choć kilka odcinków zauważył już, że autor kocha hot-dogi, oraz wszystko co zrobione ze świniny, nie brzydzi się podrobami, ani w zasadzie niczym. Jego rockandrollowy styl bycia zdecydowanie trafia w moje gusta. TUTAJ znajdziecie odcinek The Layover z Nowego Jorku.

Teraz czas na ciepłego i lubianego przez wszystkich Jamie'go Oliver'a, kto mówi, że go nie lubi kłamie! Bo można się z niego śmiać, można wytykać mu seplenienie, ale prawda jest taka, że jest on na tyle sympatyczny, że każdy chętnie i z cieknącą ślinka ogląda jego zmagania kulinarne.

Ilości produkcji jakie zrealizował Jamie nie będę nawet wymieniać bo jest ich baardzo dużo, ponad 10 programów telewizyjnych, dużo więcej książek kucharskich. Jednak ostatnio wpadła mi w oko jego podróż po Wielkiej Brytanii, J. jedzie po całej Anglii w poszukiwaniu nowych-starych smaków tradycyjnej brytyjskiej kuchni. Jedzie nie byle czym, bo przewoźnym pubem o smacznej nazwie "kogut w cydrze", których jedna sobie mieszkańców miast i miasteczek. Klikając TUTAJ znajdziecie pierwszy odcinek programu, o którym piszę.

Jego największa zasługa dla świata to walka ze złą żywnością w szkołach, którą pochwalił nawet umniejszający mu i kochający lokalne fast foody Bourdaine. Co prawda Jamie czasami się zagalopuje i stara się namówić ludzi do robienia Milkshaków z jogurtu, ale wydaje się, że jego walka z sieciówkami i śmieciowym jedzeniem jest słuszna, bo w końcu "czym skorupka za młodu" i tak dalej... I tak właśnie doszliśmy do tego jak wygląda sprawa między tymi dwoma Panami, Anthony nabija się z niego, ale rodzi mu  się córka i dostrzega w Jamiem bohatera, co zdaje się kończyć temat. Czy na pewno? Oglądajmy, czytajmy i odkrywajmy co mają nam do powiedzenia Ci, którzy nie ukrywajmy, wiedzą o jedzeniu więcej niż my.

Ola