poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Dlaczego tracimy zainteresowanie? ONA vs ON


Dlaczego tracimy sobą zainteresowanie?

ON:

Nie można powiedzieć, że faceci tracą zainteresowanie w związku- oni po prostu interesują się wieloma rzeczami na raz J. Kiedyś nie było telewizji, portali społecznościowych. Dostęp do osób spoza swojego środowiska był bardzo ograniczony- mniej rzeczy nas rozpraszało. W dzisiejszych czasach spędzanie życia nie polega na wpatrywaniu się, z dziewczyną, w te same seriale po 3h dziennie… Dzisiaj ludzie spotykają się z innymi. Spotykają choćby wirtualnie, możemy śledzić koleżankę z podstawówki, która kiedyś nam się podobała, albo flirtować bez konsekwencji z dziewczynami na portalach randkowych. 
Monotonia w związku spowodowana jest przez ograniczanie się nawzajem. Partnerzy chcieliby mieć drugą osobą tylko na wyłączność albo na bardzo krótkim łańcuchu. A wszyscy wiemy, że kiedyś łańcuch pęka- wiecie co się dzieje z psem który się urwał z łańcucha… 

Kiedyś ktoś mądry powiedział mi: „Jeśli Ty zdradzasz dziewczynę, to na bank ona zdradza Ciebie.” Może nie w sensie fizycznym, lecz w metafizycznym- na pewno! Zasada jest prosta: jeśli masz swoją kobietę, a dziennie wysyłasz po 100 romantycznych smsów do jakiejś świeżo poznanej koleżanki – to cała Twoja energia i twórczość zostaje spożytkowana na tą drugą. Jeśli zaczepiasz koleżankę w pracy, to już nie masz energii dla swojej dziewczyny, a ona tego potrzebuje! W takiej sytuacji prędzej czy później Twoja partnerka znajdzie sobie kolegę, który wyśle jej dwuznacznego sms’a albo powie że „w tej kiecce wygląda wystrzałowo”. 

Dlatego wydaje mi się, że sęk tracenia zainteresowania polega na zbyt wielu bodźcach zewnętrznych i potencjalnych możliwościach, bo nigdy nie mamy dość… zawsze można by było mieć więcej. Przecież siedząc we dwoje pochłaniacie się bez pamięci, słuchasz jej każdego słowa i możesz rozmawiać o „dupie Maryni” godzinami, ale jak tylko otworzą się drzwi to pojawiają się nowe możliwości, trafia się ktoś z czymś ciekawym do zaoferowania, a twój poprzedni rozmówca wypada blado… Tracimy zainteresowanie przez to że nie potrafimy już zaskakiwać, inspirować, stwarzać nowych sytuacji, którymi moglibyśmy zainteresować drugą połówkę? Wtedy wchodzimy w etap histerii, oddalenia i GAME OVER… stajesz się szarą codziennością w najgorszym tego słowa znaczeniu. 

Drodzy panowie, wysilcie się czasem i zabierzcie gdzieś swoja damę nawet na spacer jak nie byliście na nim od roku… jak kartoflu jeden nie gotujesz to kup „sposób na” i upichć coś dla niej, jak kupujesz kwiaty na urodziny, walentynki i na dzień kobiet i to idź do kwiaciarni i odżałuj te 30zł na spontaniczny bukiet dla niej- zrobi się jej przyjemnie i zaskoczysz ją tym, że nie jesteś takim burakiem jak się jej wydawało J 

Drogie Panie pamiętajcie że jesteśmy wzrokowcami, ale nie interesuje nas to, ze zmieniłyście fryzurę. Co innego jeśli będzie to zmiana z blond na brunetkę. Dbajcie o siebie, a czasami stworzycie np. jakąś scenę z „agent provocator”- na pewno będziemy mile zaskoczeni… ;)

Keep Calm



ONA:

Znacie to? Dobrze czujesz się z tą drugą osobą, ale to już nie to samo? Już dawno randki zmieniły się w oglądanie filmu na kanapie, albo zakupy na mieście, a cały entuzjazm gdzieś zniknął? No i to uczucie potrzasku, bo przecież szanujesz, lubisz partnera, a jednocześnie często nie możesz na niego/nią patrzeć. Próby rozbudzenia dawnej namiętności nic nie dają...? Skąd się to bierze? 

Zastanawiając się nad tym tematem, doszłam do wniosku, że znajduję co najmniej 4 powody gaśnięcia zainteresowania drugą osobą. 

Pierwszym z nich jest tak jak napisał mój poprzednik zwykłe zapominactwo i brak codziennej walki o związek, przejawiającej się w małych gestach jak kwiatki, kino, romantyczna kolacja, czy wyjazd. Tego tematu nie będę dalej rozwijać, ale wymienię trzy kolejne powody, a są nimi: zwykłe niedogadanie, zbyt szybka decyzja o wspólnym mieszkaniu, oraz nie wchodzenie na kolejne etapy związku. 

Niedogadanie zazwyczaj powoduje rozpad związku w ciągu kilku miesięcy. Początkowe zauroczenie sobą znika i na jaw wychodzi brak wspólny zainteresowań, wizji przyszłości; rozmowy jakoś się nie kleją i zwyczajnie zaczyna być nudno. Dobrze jeśli pojawia się pytanie: Co tu zrobić z tym chłopakiem, tą dziewczyną? Jak spławić? Gorzej jeśli chęć posiadania kogoś jest tak silna, że żyjemy w hybrydzie co to ani związkiem, ani przyjaźnią nazwać nie można... Ten problem dotknął chyba każdego z nas, zwykła nauka na błędach, najlepiej pójść dalej i zapomnieć. 
Nie wiem kto jeszcze wierzy w związki polegające tylko na "wielkim uczuciu", ale jeśli są tacy to chętnie wyprowadzę ich z błędu, związek to: uczucie, ale jednocześnie głęboka przyjaźń, a jeśli ma trwać to też wspólne pasje, tematy do rozmów, wizja przyszłości i jakby to nie brzmiało trywialnie: dobry seks. To wszystko musi iść w parze. 

Szybkie wspólne mieszkanie wcale nie musi oznaczać problemów, ale może i często oznacza. Bo o ile fajnie jest ze sobą mieszkać i ciągnie do tego strasznie, to zwykła szara rzeczywistość potrafi wszystko zepsuć. Czas randek jest po to by się nim cieszyć! Godziny spędzone przed lustrem, wielkie przygotowania i ta wieczna niewiadoma- to właśnie to co nas kręci i pozwala przemyśleć przyszłość. Kiedy jest czas na noce w aucie, albo pod kocem przy gwieździstym niebie jeśli nie na początku związku? Daj Boże żeby tak było zawsze, ale nie oszukujmy się, domowe pielesze często zabijają romantyzm, a kłótnie o "skarpetki na podłodze" i zwykłe lenistwo często wygrywają z wielkim uczuciem. Stąd moja rada: dajcie sobie czas. 

Tak przechodzę do ostatniego i moim zdaniem jednego z najważniejszych problemów jakie widuję w związkach, szczególnie tych na pozór udanych, poważnych, z przyszłością. Nie raz widziałam pary, które rozstawały się po pięciu, czy nawet ośmiu latach, tuż przed ślubem. Czemu? Z prostej przyczyny: związek ma swój rytm, każdy trochę inny, ale jednak. Co jakieś 1,5 roku, co dwa lata musi się w nim dziać coś co odwraca uwagę, co motywuje do działania i ekscytuje. Takimi dużymi momentami w życiu związku są, w różnej kolejności: pierwsze "kocham Cię", wspólne mieszkanie, zaręczyny, ślub, dziecko, przeprowadzka, wielka wyprawa i inne budzące emocje rzeczy. Jeśli przegapimy odpowiedni moment, to może się okazać jest za późno, już się znudziliśmy, a narzeczona ucieka sprzed ołtarza z nowo poznanym przystojnym kelnerem.... 

Polecam też spontaniczność i dbałość o siebie, im więcej zainwestujesz w siebie tym więcej będziesz w stanie dać drugiej osobie, a ona odwdzięczy się swoim zainteresowaniem, oraz zmotywuje się do dalszej walki o lepsze jutro. 
Powodów braku zainteresowania w związku zdecydowanie można by wymienić więcej, ale pomijając je daję wszystkim pole do popisu. Sami zastanówcie się, który z przedstawionych przez nas powodów jest najważniejszy, lub Was dotyczy? Może warto coś zmienić? Moja odpowiedź jest krótka: Dajcie sobie czas i wykorzystajcie go jak najlepiej :)
ONA

8 komentarzy:

  1. ja uwazam ze codziennie nalezy sie na nowo zdobywac i tylko iwylacznie to czy nasz zwiazek przetrwa zalezy od nas Wiki

    OdpowiedzUsuń
  2. Ważne jest właśnie, by codziennie na nowo się zaskakiwać i "zdobywać" jakby to była pierwsza czy druga randka. Rutyna nie zawsze jest zła, choć często niszcząca :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ja tam nie wiem co to jest monotonia i nuda w związku, mój facet jest tak pieprznięty, że nie da się przy nim nudzić nawet jak zmusza mnie do oglądania tych swoich programów o samochodach :D

    OdpowiedzUsuń
  4. ja nie jestem w związku , więc się nie wypowiem na ten temat ;d

    OdpowiedzUsuń
  5. ciekawy temat ale wypowiedzi mnie nie "porwały" pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. No niestety i tak się zdarza, a czasem jeszcze dodatkowo mamy problem z tym, aby odróżnić zainteresowanie od zwykłej uprzejmości. Na szczęście z pomocą przychodzi poradnik https://kobietadoskonala.pl/jak-odroznic-uprzejmosc-od-zainteresowania-istotne-sygnaly/ , w którym możecie wiele się dowiedzieć i poznać podstawowe informacje.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli podoba Ci się nasz blog, zostaw komentarz i dołącz do obserwowanych. Każdy komentarz jest dla nas bardzo pomocny, dziękujemy:)